Ojcowska miłość do dzieci jest bezwarunkowa i bezgraniczna, dlatego też prezent dla Ojca powinien być wybrany ze szczególną starannością i przy tym być wyjątkowy. W naszym sklepie posiadamy takie prezenty dla Taty, które będą dopasowane do jego zainteresowań, w jego guście, a do tego z całą pewnością go zaskoczą. Pośród
PRZYJACIÓŁKI OD SERCA Gaffney • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
Produkt: Charlotte i przyjaciółka od serca Nele Neuhaus. do koszyka dodaj do koszyka 1 - 4 z 4 ofert. 1. z. 1. Pokaż identyfikator wersji. o6841-cul-nodict-1-0
Zobacz Przyjaciółki od serca Praca zbiorowa w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji.
Każdy z nas kocha herbatę, spraw przyjemność przyjaciółce i podaruj jej niezwykły zestaw składający się z 4 rodzajów starannie wyselekcjonowanej herbaty!
Od czasu do czasu należy szczegółowo opisać, dlaczego kochasz swoją dziewczynę. Napisz do niej długie listy o miłości, aby zwrócić uwagę na jej zalety jako bratniej duszy. Obudziłem się dzisiaj z chęcią napisania ci listu miłosnego. Być może brzmi to trochę głupio, ale pomyślałem, że wciąż spróbuję.
1Dia. fot. Kolaż Życzenia urodzinowe dla koleżanki powinny być wyjątkowe niezależnie od tego, jak blisko ze sobą jesteście. Jednocześnie możesz sobie pozwolić na więcej niż podczas składania życzeń dla mamy czy szefa. Nie bój się więc użyć do tego zabawnej rymowanki! Życzenia urodzinowe dla koleżanki mogą być nawet lekko uszczypliwe, jeśli wiesz, że to ją rozśmieszy. Zobacz nasze najlepsze propozycje! Życzenia urodzinowe dla koleżanki: 1. Ile płatków ma stokrotka Ile płatków ma stokrotka, ile jabłek ma szarlotka, ile kurek jest w kurniku, ile ząbków jest w grzebyku, tyle słońca bez cienia goryczy, ktoś, kto pamięta serdecznie Ci życzy! Szczęścia, zdrowia, pomyślności, piwa, wódki i miłości. Miłych dni ciekawych wrażeń i spełnienia wszystkich marzeń. 2. Dziś Twojego święta pora Dziś Twojego święta pora, już od rana wielki ruch. Stań przed lustrem, wciągnij brzuch! Jeśli nie chcesz się stresować, Musisz ostro zabalować! 3. W Dniu Twych Urodzin W Dniu Twych Urodzin, moja kochana życzę Ci pięknych chwil już od rana, lekkich wieczorów i upojnych nocy, niech nigdy blasku nie tracą Twe oczy. 4. Dużo szczęścia i słodyczy Dużo szczęścia i słodyczy w dniu urodzin Tobie życzę, zdrowia, szczęścia, pomyślności i przyjemnych przyjemności! 5. Ile jest w drabinie szczebli? Ile jest w drabinie szczebli? Ile złodzieje nakradli mebli? Ile jest ludzi w Afryce? Tyle szczęścia ja Tobie życzę! 6. W dniu tak uroczystym i wspaniałym W dniu tak uroczystym i wspaniałym, życzę Ci sercem całym, dużo zdrowia, stu lat życia tysiąc litrów do wypicia... 7. W urodziny Twoje życzę ci serce moje W urodziny Twoje życzę ci serce moje miłości i kochania, aż do zwariowania! Treść artykułu została pierwotnie opublikowana r. Więcej wyjątkowych propozycji życzeń:45 rymowanych życzeń urodzinowychŻyczenia na osiemnastkęŻyczenia urodzinowe dla sołtysa i sołtysowej
Moja najdroższa przyjaciółko,dziękuję u początku za to, że jesteś. Dzień za dniem coraz bardziej rozumiem, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Wiem, że tylko Ty mnie rozumiesz na tym łez padole. Wiem też, że mnie kochasz pomimo setek różnych głupot, fochów, humorków. Piszę Ci to, bo chcę Ci podziękować. Za to, że każda chwila spędzona z Tobą jest najlepszym momentem świata. Za to, że mogę zadzwonić o obudzić Cię i zacząć gadać o byle czym. Za to, że w każdym momencie mogę powiedzieć co mam na myśli. Że się nie boję Twojego złego słowa. Dziękuję, że pomimo moich ohydnych nieraz czynów- nigdy przenigdy nie odwróciłaś się ode mnie. Nawet nie zagroziłaś, że się odwrócisz. Nawet nie dałaś znaku. Dziękuję za setki rad, które wdrażam w swoje życie, za uchwały. Dziękuję za to, że Ty mi nigdy nie powiesz: wiesz co, jesteś do kitu taki, a nie inny. Bo Ty po prostu wiesz jaki jestem. Wiesz, ile we mnie jest zła, a ile dobra. Znasz moją przeszłość i każdą sekundę z życia, którą tylko potrafię spamiętać. Dziękuję za to, że sam mogę radzić Tobie. Dziękuję, że udostępniasz mi swoje życie, że nigdy nie powiedziałaś mi: odejdź, nie wtrącaj się, nie Twoja sprawa. Dziękuję za to, że mogę zrąbać Ci humor, i że Ty możesz zrobić to samo. Dziękuję za każde zdanie wypowiedziane a to w Krakowie, a to w Mikołowie, a to w mojej zatęchłej klitce w Podlesiu. Dziękuję za nadawania mojemu życiu rytmu, pulsu i sensu. Dziękuję za to, że duchowo dzięki Tobie jeszcze żyję i za to, że zawsze dzięki Tobie żyć będę. Chociażby dla Ciebie. Z powodu Twojej egzystencji- moja egzystencja nie jest mi obojętna. Dziękuję za to, że przy Tobie mogę powiedzieć, że mam szpetny ryj, ohydne życie, wkurzających rodziców. I mówię to bo wiem, że mnie pocieszysz, Tak, mówię to specjalnie, tylko po to, by usłyszeć od Ciebie, że wcale tak nie jest. Że inne są realia. Że się nie doceniam. Dziękuję za to, że jesteś moim zegarem. Bo zawsze, w każdej sekundzie wiem, że mogę liczyć na Ciebie. Że mogę przyjść i się rozpłakać albo najbardziej szczerze roześmiać. Dziękuję Ci za nasze poczucie humoru, kompletnie odbiegające od normalności. Za to, że możemy pokrzywić ludziom twarze, bo nie znają naszych relacji. Dziękuję za to, że jak skończysz to czytać powiesz mi: Pogięło cię z tym expose? Dziękuję za wszystkie chwile, w trakcie których mogłem Cię zobaczyć. Bo Ty dajesz mi nadzieję. Tworzysz obraz lepszej przeszłości. Ba! Dajesz mi wiarę. Najszczerszą w świecie wiarę, dzięki której przez większość życia idę 3 dni, które teraz być może, a nawet bardziej niż być może ze sobą spędzimy, będą dniami najcudowniejszymi. Jak każdy dzień spędzony z Tobą. Jak pisałem wcześniej- jak każda minuta i moja skało, moja twierdzo, moja bramo. Dziękuję, mój bycie. Dziękuję, moja Cię, Twój, na zawsze Twój, na każdą chwilę życia albo śmierciMK.
Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię. Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem. Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie. Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła. Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią. Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu, odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę. Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie myśląc, że nie warto się zakochać na starość. Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości! Dziecku przyprawiłbym skrzydła, ale zabrałbym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie. Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością, lecz z zapomnieniem (opuszczeniem). Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi... Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę. Nauczyłem się, że kiedy nowo narodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią, po raz pierwszy, palec swego ojca, trzyma się go już zawsze. Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł. Jest tyle rzeczy, których mogłem się od was nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą, gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żył. Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz. Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem. Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym "kocham cię", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz. Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku, ale jeśli się mylę, i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałbym ci powiedzieć jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę. Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie. Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", dziękuję" i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz. Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni. Prześlij te słowa komu zechcesz. Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj, jutro będzie takie samo jak wczoraj. I jeśli tego nie zrobisz, nigdy nic się nie stanie. Teraz jest czas. Pozdrawiam i życzę szczęścia! - Gabriel Garcia Marquez Cudowne Boże Narodzenie Piękne życzenia na każdą okazję Wszystko o przyjaźni Rozrywka dla Ciebie Nasze intencje i modlitwy Cudowny balsam dla duszy Piękne cytaty i aforyzmy Nasze wiersze - Debiuty Zwolnij tempo, nie tańcz za szbyko! Czy przyglądałeś się kiedykolwiek dzieciom bawiącym się na karuzeli? Albo przysłuchiwałeś się spadającym kroplom deszczu na ziemię? Tropiłeś radośnie fruwającego motyla albo obserwowałeś zachód słońca? Lepiej zwolnij swoje tempo, Nie tańcz za szybko, bo życie jest zbyt krótkie, muzyka nie trwa wiecznie. Czy jesteś zabiegany całymi dniami, wiecznie zajęty? Jeśli zadajesz pytanie "Co słychać?", czy masz chwilę żeby usłyszeć odpowiedź? A wieczorem gdy wyciągniesz się już w łóżku po całym dniu, czy myślisz o tysiącu różnych sprawach, które plączą ci się po głowie i które trzeba załatwić? Lepiej zwolnij swoje tempo, Nie tańcz za szybko, bo życie jest zbyt krótkie, muzyka nie trwa wiecznie. Czy mowiłeś swojemu dziecku "Zrobimy to jutro" i w pośpiechu nawet nie zauważyłeś jaką ogromną przykrość mu sprawiłeś? Czy straciłeś już kontakt z przyjacielem, pozwoliłeś umrzeć przyjaźni, bo nigdy nie miałeś czasu żeby zadzwonić i spytać jak leci? Lepiej zwolnij swoje tempo, Nie tańcz za szybko, bo życie jest zbyt krótkie, muzyka nie trwa wiecznie. Gdy tak biegniesz szybko żeby gdzieś zdążyć, tracisz połowę przyjemności z dotarcia tam dokąd biegniesz. Kiedy codziennie się tak zamartwiasz i ciągle gdzieś gnasz, to tak jakbyś wyrzucał prezent, którego nawet nie zdązyłeś otworzyć. Życie to nie wyścig. Lepiej zwolnij swoje tempo, znajdź chwilę żeby posłuchać muzyki zanim się skończy piosenka...
No więc tak. O Agacie pisałam już nie raz (kto nie czytał bądź nie pamięta, może sobie przypomnieć tu, albo tu). W sobotę miałam z moimi dziewczynami babskie wyjście z okazji Halloween. I ni stąd, ni zowąd, na drugi dzień, Agata oznajmiła, że napisała post na mojego bloga i nic, tylko że mam go opublikować. Byłam w lekkim szoku, bo znam Agatę od lat i wiem, że osobą wylewną to ona z całą pewnością nie jest. I nie przypuszczałam też, że umie pisać. Znaczy, nie że w ogóle, chodzi mi o dobre pisanie. Przesłała mi tekst. Najpierw się zryczałam, a zaraz potem się przestraszyłam, że ona nie trzeźwieje, albo, co gorsza, że ktoś jej czegoś dosypał i teraz są efekty. Dzisiaj najwyraźniej dalej ją trzyma, bo zapytałam, czy chce cofnąć wszystko, co napisała, ale kazała wrzucać. No to wrzucam. „Znam Mirę od kilkunastu lat. I tak bez okazji, bez powodu, wpadłam dzisiaj na pomysł (nie wykluczam, że może być to efekt uboczny szalonej nocy z dziewczynami), że to ja raz napisze o naszej blogowej „guru„. Teraz tylko musi umieścić ten tekst na blogu :). Tak więc … Mira oczami Agaty … Kochająca żona, troskliwa i opiekuńcza mama, pomocna sąsiadka, niezastąpiona przyjaciółka, profesjonalna i odpowiedzialna businesswoman, ale żeby nie było tak słodko, ma też wady. Na przykład nie potrafi aplikować samoopalacza. I jeszcze próbuje obarczać za to winą wszystkich dookoła. Jest zwariowana, roztrzepana, z tysiącami pomysłów na minutę. Wulkan pozytywnej energii i lawina optymizmu. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych! Gdzie jest Mira, tam zawsze coś się dzieje, albo niedługo będzie się działo. Niesamowicie towarzyska i otwarta na ludzi, z dużym poczuciem humoru, czasami sarkastycznego, ale do tego trzeba podchodzić z przymrużeniem oka. Piękne jest to, że oprócz uśmiechu i pogody ducha jest bardzo wrażliwa, nieobojętna na ból i cierpienie drugiego człowieka. Z wielkim sercem dla wszystkich tych, którzy tego potrzebują. Mogłabym jej powierzyć swoje dziecko, dom, finanse, bo wiem ze zadbałaby jak o własne. I każdemu życzę takiej Miry w życiu. Agata.” No to teraz muszę napisać coś ja. Jeżeli chodzi o finanse, to ja bardzo chętnie i w każdej chwili! Wystarczy tylko słowo! Całe szczęście, że pisząc guru Agata ujęła to w cudzysłów, bo inaczej zaczęłabym się bardzo martwić. Z businesswoman poleciała po całości, bo dopiero mam zamiar nią zostać, na razie jednak jestem w drodze :). Że jestem kochającą żoną, to powtarzam mojemu M od lat. A teraz na potwierdzenie ma jeszcze słowa Agaty, a ja mogę tylko powiedzieć: „a nie mówiłam?”. Z tym samoopalaczem, to nie, że nie umiem, tylko się nie da i nie będę się na ten temat rozpisywać, bo już było o tym tutaj. A tak na serio (podtrzymując jednak wszystko, co napisałam powyżej) to chciałam dodać, że to ja z całego serca chciałabym Tobie czytelniku, w tym miejscu życzyć takiej Agaty w życiu. Takiej, która zna Cię od podszewki, od setek lat, która zna Cię od każdej strony i która wciąż ma dla Ciebie tyle ciepła i uczucia. Która ma tyle odwagi, żeby Ci o tym powiedzieć i tym samym sprawić, że Twój świat nabierze jeszcze więcej kolorów. A Agacie chciałam tylko powiedzieć tyle: Nikt nigdy wcześniej nie powiedział mi tylu wspaniałych rzeczy. I nawet śmiem podejrzewać, że nie ma na świecie drugiej osoby, która mogłaby powiedzieć to wszystko na raz. Dziękuję Ci za to, że jesteś, że trwasz przy mnie od tylu lat i za to, że jesteś wspaniałym człowiekiem, bez którego moje życie byłoby uboższe.
Drogi Przyjacielu Czekam na twój gest, na słowo, na cokolwiek. Czekam kolejny miesiąc, bo powiedziałeś „daj mi czas”. Właściwie to minął już rok. Czekam i nie mogę się doczekać. Milczysz, nie odpowiadasz, ignorujesz. Całym sobą dajesz do zrozumienia, że moje starania są zbyteczne. Zanim zniknę z twojego życia już na zawsze, chciałabym, abyś o czymś wiedział. Może ta wiedza pozwoli Ci zrozumieć moje zachowanie, które tak cię drażniło. Gdy byłam małą dziewczynką, ojciec często zamykał się w swoim pokoju i nie wychodził z niego przez długie tygodnie. Czasem taki stan trwał kilka miesięcy, czasem zaledwie kilka tygodni. Pamiętam, że stałam często pod drzwiami zapłakana i nie rozumiejąca o co chodzi. Chciałam wejść, ale panicznie się bałam. Gdy już udało mi się pokonać strach i cichutko wchodziłam do środka, widziałam pochylonego ojca z papierosem w ręku i z surową, wrogą, zaciętą miną. Pamiętam, że podchodziłam do niego w ogromnym strachu i płacząc prosiłam, żeby się już nie gniewał. Żeby nie krzyczał na mamę, żeby się odezwał, żeby mama już nie płakała. Ale on uparcie milczał. Nie mówił nic. Nie patrzył na małą zagubioną dziewczynkę, która przerażona stała obok. Pamiętam swój szloch, gdy po długich minutach wyczekiwania w końcu wypowiadał jedno słowo „wyjdź”. Pamiętam ten pytający i pełen nadziei wzrok mamy, gdy wychodziłam z pokoju. Jej opuszczoną głowę i całą postawę wyrażającą wielki smutek i bezsilność. Mama często wchodziła do pokoju ojca, próbowała rozmawiać, przepraszała go za wszystko i cały czas płakała. Dopóki po drugiej stronie drzwi było słychać jej płacz, była nadzieja, że ojciec się przeprosi. Że pozwoli się przebłagać. Może nie od razu, może jeszcze pomilczy kilka dni, ale w końcu da się przeprosić. Bo gdy dał się przeprosić.. przez kilka kolejnych dni było naprawdę miło i sympatycznie. Gorzej, jeśli po drugiej stronie było słychać dziki wrzask, rzucanie przedmiotami, zrzucane na podłogę jedzenie lub dźwięk rozbitego szkła z wybitych szyb. Byłam wtedy zbyt mała, by wiedzieć, co to upokorzenie. Jeszcze wtedy nie rozumiałam znaczących spojrzeń obcych ludzi, w autobusie, w kościele, w sklepie. Pierwszy raz zrozumiałam, co to jest, gdy miałam 16 lat. Ojciec wpadł w szał, gdy nie wróciłam do domu na wyznaczoną godzinę. Wraz z zespołem pieśni i tańca do którego należałam, zostałam na poczęstunku po kolejnych występach. Nigdy nie zapomnę chwili, gdy ojciec wpadł na salę i tego jak się zachował przy tych wszystkich ludziach. Ciężko uwierzyć, że człowiek, który całymi tygodniami nie wydobywa z siebie żadnego słowa, potrafi tak krzyczeć na własne dzieci. Pamiętam, że była ciemna noc, zimno.. a ja, wyciągnięta na siłę z pełnej ludzi sali, musiałam wracać zapłakana przez pola do domu. Kilka kilometrów na piechotę. Ojciec jechał za mną na motorze krzycząc coś, czego nie rozumiałam. A potem obrażony milczał. Nic nie mówił, tylko siedział w swoim pokoju i milczał. Jak zawsze. Przez długie tygodnie. Nie odzywał się do nikogo. A moja kochana, biedna mama znowu płakała. Pamiętam, że w moim domu jedzenie musiało być podane zawsze na określoną godzinę. Doniesione do stołu i po posiłku trzeba było szybko zabrać puste nakrycie. Jeśli zdarzało się inaczej, wszystko leciało ze stołu na podłogę. Codziennie też musiało być co innego na obiad. Nie mogło nic zostać z poprzedniego dnia. Pamiętam moment, w którym wchodząc do kuchni zobaczyłam wyrzuconą na podłogę zawartość wszystkich szuflad. Sztućce, talerze, do tego mąka, cukier.. wszystko na podłodze. Znaczyło to tylko jedno, że pewnie znów coś mama powiedziała lub zrobiła nie tak, jak należy. Pamiętam czas gdy skończyłam 18 lat. Zaprosiłam do domu koleżankę i poszłyśmy na dyskotekę. Miała zostać u mnie na noc. To nie był najlepszy pomysł, bo to był znowu czas „cichych dni” w domu. Gdy około drugiej w nocy weszłam z koleżanką do domu, już od drzwi czułam, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że będę się wstydzić przed koleżanką, nie wiedziałam jeszcze jak bardzo. W korytarzu zauważyłam krew. W drzwiach do łazienki była wyrąbana wielka dziura i wszędzie panował niesamowity bałagan. Na środku podłogi leżała siekiera i pogięty garnek. Pamiętam tę przejmującą ciszę panującą w domu i ogromne, zalewające mnie od stóp do głowy uczucie paniki. Na ugiętych ze strachu nogach pobiegłam do mamy do jej pokoju, leżała w łóżku pod kocem i jak zwykle płakała. Nie powiedziała nic. Spojrzała tylko na mnie kładąc palec na ustach, by być cicho. Znałam ten gest. Oznaczał tyle co „chodzić na paluszkach i ledwo oddychać, by znów nie sprowokować ojca”. Do dziś pamiętam, ile smutku było w jej oczach. Nie pamiętam, co wtedy powiedziałam koleżance, ani niczego co było dalej. Tamten czas wypalił czarną dziurę w mojej głowie, wiem tylko, że w domu znowu na długo zapadła przejmująca cisza. Głucha cisza, która zaległa jak beton, cisza przejmująca i nie do pokonania, jak głaz. Cisza jako terror psychiczny i sposób manipulowania innymi. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że takie zachowanie ojca wobec osób, które go kochają, świadczyć mogło wyłącznie o jego słabości. Czułam, jak powoli rodzi się we mnie nienawiść. Mama uciekła od ojca w rok po tym, gdy wyprowadziłam się z domu. Dzisiaj moja kochana mama nie żyje. Zmarła dwa i pół roku temu w szpitalu na moich rękach. Za kilka dni miałaby urodziny. Ojciec do dzisiaj… nigdy nie powiedział „przepraszam”. Przez 26 lat mojej nieobecności w domu odwiedził mnie tylko dwa razy. Nigdy pierwszy nie zadzwonił, nigdy nie zapytał, jak sobie radzę. Nigdy nie byłam dość dobra, by zasłużyć na jego uwagę, by było warto kochać mnie za sam fakt, że w ogóle jestem. Mam ogromne trudności w normalnej rozmowie z nim. Mam trudności w nawiązywaniu relacji z innymi. Przez jakiś czas jąkałam się i bałam się rozmawiać z innymi. Dziś, jako dorosła kobieta, nie umiem sobie poradzić z emocjami. Nie umiem właściwie reagować, gdy ktoś traktuje mnie źle. Gdy ktoś obraża się o byle pierdoły, uporczywie milczy i odmawia mi rozmowy, budzi się we mnie tamta mała dziewczynka, która tak bardzo i tak nadaremnie chciała zasłużyć na uwagę ojca. Źle reaguję na ignorowanie mnie i na odrzucenie. Uporczywa cisza w relacjach z ludźmi, na których mi zależy budzi we mnie uczucie niewyobrażalnej paniki. Budzi emocje, których nie chcę, których nie rozumiem i popycha do działań, często wzajemnie sprzecznych, których potem bardzo żałuję i bardzo się wstydzę. Uporczywa cisza ze strony tych osób sprawia, że zapominam o swojej godności i proszę ich o kontakt.. Bardzo staram się nad tym panować, ale niestety, nie zawsze mi się udaje. Dziś jako dorosła kobieta.. brak rozmowy, ciszę i ignorowanie przez bliskie mi osoby odbieram jako największe upokorzenie, które ktoś celowo i z premedytacją kieruje w moją stronę. Nie chcę już stać pod niczyimi drzwiami i jak mama prosić w nieskończoność o łaskę, uwagę i akceptację. O tym wszystkim o czym napisałam powyżej, wiedzą moi najbliżsi i jeszcze dwie… może trzy osoby. By uniknąć przykrych przeżyć, staram się nie zabiegać o ludzi. Czasem jednak robię wyjątek. I właśnie drogi Przyjacielu zrobiłam ten wyjątek dla ciebie. Zrobiłam Ci miejsce w swoim życiu, bo wydawało mi się, że możesz być moją „Bratnią Duszą”. Zaufałam i otworzyłam się przed Tobą. Cieszyłam się z twojej obecności i z rozmowy z Tobą. A potem powiedziałam coś głupiego i Ty się obraziłeś. Przepraszałam. Raz, drugi i kolejny. Bezskutecznie. Powiedziałeś „daj mi czas”. Nie rozumiałam, po co. Prosiłam „nie odchodź”. Nie chciałeś mnie słuchać. Milczysz. Uparcie milczysz od kilkunastu miesięcy. Nie odpowiadasz na moje wiadomości, ignorujesz, nie zauważasz, nie chcesz rozmawiać, na ulicy odwracasz wzrok. Zerwałeś ze mną kontakt i do dzisiaj nie rozumiem dlaczego. Twoje milczenie budzi we mnie tamtą małą dziewczynkę. Twoje milczenie mnie rani. Twoje milczenie mnie upokarza. Nie zasłużyłam na nie. Już nie mam pomysłu co zrobić, byś zechciał wrócić. Nie chcę już nigdy zasługiwać na niczyją uwagę. Na przyjaźń, na miłość. Chcę, by mnie akceptowano taką jaką jestem i szanowano za to, kim jestem. Za to, co mam w głowie, za inteligencję, za talenty, za poczucie humoru, za życzliwość, wrażliwość, za uśmiech, uczciwość, za szczerość, za siłę i odwagę, które pozwalają mi przyznać się do swoich słabości. Powiedziałam mnóstwo niepotrzebnych słów. Wykrzyczałam cały swój ból i strach. Przestraszyłeś się. Uciekłeś jeszcze dalej. Nie chciałeś rozmawiać. Pewnie uznałeś mnie za wariatkę. Milczysz. Boli. Nie tłumaczę się. Nie oczekuję już niczego. Nie pragnę też zrozumienia.. Nie wszystko jest takie jakim się wydaje. Wiem jedno.. cisza rozdziela, cisza niszczy, cisza zabija. Cisza rozdziela bardziej niż przestrzeń. Zalega jak beton. Cisza nie jest właściwą drogą by osiągnąć porozumienie. Bardzo mi ciebie brakuje. Ale nie chcę już wyżebranej przyjaźni, wyżebranej uwagi, wymuszonego koleżeństwa i akceptacji na siłę. Myślę, że posiadam wystarczająco pozytywnych cech.. by nie prosić o przyjaźń.. Nie mam już siły walczyć o twój powrót, bo wiem, że myślisz o mnie tylko źle. Można walczyć z kimś.. ale nie można z nim walczyć o niego samego. Tak bardzo chciałabym abyś o tym wszystkim wiedział i tak bardzo wiem, że nie mogę wysłać Ci tego listu. Za wszystkie emocje, za niepotrzebne oczekiwania i za słowa, którymi tak bardzo chciałam się bronić przed zranieniem, a którymi niejednokrotnie sama zraniłam – przepraszam. Za tak bardzo irytujące ciebie moje prośby o jakikolwiek kontakt – przepraszam… Po raz ostatni.
list do przyjaciółki od serca